niedziela, 10 kwietnia 2011

Weezer - Death to False Metal

Zespół, który poznałem wieki temu za sprawą (bardzo fajnego zresztą) kawałka Hash Pipe. Ale jakoś nigdy ich wielkim fanem nie byłem. Oczywiście, mieli dobre i bardzo dobre kawałki... Ale byli zespołem jednym z wielu. Takim, którego można sobie posłuchać raz na jakiś czas, ale na pewno nic więcej. W zeszłym roku wydali dwie płyty. I obie były zaskakująco dobre. Minimalnie bardziej podobała mi się Death to False Metal. Trochę dziwne, bo to płyta z złożona z odrzutów zgromadzonych przez lata działalności. Czyli powinno być słabo, albo najwyżej przeciętnie. A jest bardzo dobrze. Ta płyta ma naprawdę bardzo mało słabych stron. Kawałki takie jak Tuning up the radio, Losing my mind czy rozbujane i zabawne I'm a robot po prostu wymiatają. I don't want your love i Blowin' my stack też dają radę. Bardzo miłym akcentem jest cover Unbreak my heart. Hicior, który w ich wykonaniu nabiera zupełnie nowego wymiaru. Pozostałe utwory nieco słabsze, ale i tak fajnie się ich słucha. Cały album - tylko dziesięć utworów a tyle frajdy. Polecam.

OCENA: 8,1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz