piątek, 29 kwietnia 2011

Coverem przez świat - odcinek 3

COVERY BARDZIEJ ZNANE OD ORYGINAŁÓW CZ. II

Behind Blue Eyes to utwór, który stał się hitem za sprawą zespołu Limp Bizkit. Teledysk, w którym Fred Durst obcałowuje się z Halle Berry promował film Gothika z tą aktorką w roli głównej. A w oryginale utwór ten nagrał zespół The Who w roku 1971.

czwartek, 28 kwietnia 2011

Coverem przez świat - odcinek 2

COVERY BARDZIEJ ZNANE OD ORYGINAŁÓW CZ. I

Czasem tak bywa, że cover staje się bardziej popularny od wersji pierwotnej utworu. Powody takiego stanu rzeczy mogą być różne. W niektórych przypadkach wykonanie oryginalne jest tak stare, że młodsi słuchacze nie mieli okazji usłyszeć danego utworu wcześniej niż w wykonaniu ich idoli. Czasem zespół, który stworzył dobry utwór, po prostu nie miał siły przebicia, nie został należycie wypromowany. Zdecydowanie najgorsza jest sytuacja gdy cover zyskuje popularność nie dlatego, że został jakoś rewelacyjnie wykonany, a dlatego, że ten kto coveruje jest sławny i kochany (niestety nie zawsze z powodu uzdolnień muzycznych). Ale bywają też sytuacje gdy nowe wykonanie jest po prostu lepsze od pierwowzoru. I takie właśnie covery lubię najbardziej.
Tak czy siak warto zawsze pamiętać, że cover to jednak cover i dobrze byłoby znać wersję oryginalną.

wtorek, 26 kwietnia 2011

Enej - Folkorabel

Enej - olsztyński zespół rockowy, który czerpie inspiracje z kultury ukraińskiej. Do niedawna znany nielicznym, mimo dwóch płyt na koncie. Odkąd zespół pojawił się w Must be the music w Polsacie, zyskał rzesze fanów i ma nawet szanse na zwycięstwo w wielkim finale (czego im życzę).
Znałem ich dużo wcześniej... Pierwsza płyta była słaba. Takie tam student rockowe plumkanie, zespół jakich wiele. Zmieniłem zdanie po koncercie (juwenalia 2010). Dali czadu, świetnie się bawiłem. Najlepszy występ tego wieczoru. Kupili mnie wtedy kawałkiem Radio hello - to było jedno z pierwszych wykonań tego utworu, jeszcze przed wydaniem albumu Folkorabel. Jakiś czas później ukazała się cała płyta. Po klapie Ulic nie spodziewałem się zbyt wiele, chociaż świetny występ na żywo rodził pewne nadzieje. I okazało się, że Enej potrafi nagrać naprawdę niezły album. Oprócz świetnego, wymienionego już wyżej kawałka znalazłem na Folkorabel jeszcze kilka bardzo dobrych utworów, spośród których wybijają się Myla moja i Daleki jasni zori. Dobre są też Państwo B i Hermetyczny świat. A i pozostałe trzymają poziom. Odstają za to Ludzie wolnej ziemi i Ballada o pewnej podróży - te dwa utwory jakoś mi nie podeszły.

OCENA: 6,5

niedziela, 17 kwietnia 2011

Coverem przez świat - Odcinek 1

Covery. Lubię je. Te dobre, te które można uznać tylko jako ciekawostkę, a nawet te słabe, których nie będę chciał słyszeć już nigdy więcej. Zawsze to fajnie usłyszeć znany (i najlepiej jeszcze lubiany) kawałek w nowym wykonaniu. Często spotykam się też ze zdaniem "O ten cover jest kiepski, bo niczym nie różni się od oryginału. Po co w ogóle nagrywać takie covery?" A ja nie zgadzam się z takim stwierdzeniem. Bo skoro kawałek w oryginale jest dobry, to jeśli cover różni się jedynie wokalem, to jak można powiedzieć, że jest zły? W końcu to ten sam utwór, tylko głos inny. Tak jakby zespół zmienił wokalistę. A taka przeróbka może być nawet lepsza niż wersja pierwotna, jeśli wokalista coverujący ma lepsze możliwości wokalne od pierwotnego wykonawcy.

środa, 13 kwietnia 2011

StarGuardMuffin - Szanuj

Trochę lipa. Nie lubię reggae. Muzyka, która mogłaby mi się podobać - bo rozbujana, wpadająca w ucho i jakaś taka przyjemna - niestety się nie podoba. I nie mówię tu tylko o tym zespole, tylko o całokształcie. A nie podoba mi się głównie przez teksty. Są głupie i sprowadzają się do jednego. Połowa (jeśli nie więcej) kawałków z płyty Szanuj (słaby tytuł swoją drogą. Kojarzy mi się z hasłem "szanuj zieleń" i listkiem marychy) traktuje o jaraniu. No masakra. "Ale ja się nie przejmuję, bo w kieszeni czeka lolek". Albo "płonie kolejny graaaaasss" (SGM united - kawałek, który mógłby być naprawdę spoko, gdyby nie tekst). To ma być fajne? Powinni tego zabronić. To propagowanie narkotyków wśród młodzieży! No dobra. Może bez przesady. Ale nie popieram tego. I nie bawią mnie takie teksty. Dwa utwory mi się spodobały: Dancehall queen i całkiem ciekawy cover - Tears in heaven. Reszta niestety nadaje się tylko na śmietnik.

OCENA: 2,31

wtorek, 12 kwietnia 2011

White Lies - Ritual

"Oni [White Lies - dop. Kaes] epickość mają niejako wpisaną w styl". To zdanie w zupełności podsumowuje twórczość tego zespołu. Można by się spodziewać, że to kolejny indie rockowy band, nie wyróżniający się niczym spośród rzeszy takich samych tworów. Jednak ich debiutancki album osiągnął spory sukces i zyskał fanów nie tylko w kręgu miłośników indie rocka. Ja za tym gatunkiem nie przepadam, a White Lies po prostu mnie urzekło. I w zasadzie nie potrafię powiedzieć czym. Brzmią inaczej i mają niesamowity wokal - może to dlatego. Niemniej po pierwszym albumie miałem wobec nich wysokie oczekiwania. Pierwsze przesłuchanie przyniosło lekkie rozczarowanie. Ale już przy drugim było lepiej. I z każdym następnym płyta podobała mi się coraz bardziej. Ostatecznie stwierdzam, że nie mam jej nic do zarzucenia. Niestety nie jestem w stanie też wybrać najfajniejszych utworów. Po prostu wszystkie są bardzo dobre.

OCENA: 9

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Weezer - Hurley

Weezera ciąg dalszy, czyli płyta Hurley, wydana dwa miesiące przed Death to False Metal. Płyta dłuższa i zawierająca więcej utworów, a więc teoretycznie większa szansa, że znajdzie się coś niefajnego. Ale nie, Weezer trzyma poziom. Jeden utwór mi się nie spodobał - Run Away. Pozostałe były albo dobre, albo bardzo dobre. Na szczególne wyróżnienie zasługują np. Viva La Vida, I Want to be Something, Unspoken... i może jeszcze Smart Girls. Ale zdecydowanie najlepszym utworem płyty jest Memories. Kawałek miażdży. Jeden z lepszych utworów ubiegłego roku.
A najsłabszym elementem albumu jest jego okładka. Wiąże się z nią jakaś historia chyba, coś z Lostami o ile się nie mylę. Ale ja nigdy nie lubiłem tego serialu, więc mnie to jakoś specjalnie nie interesuje.

OCENA: 8,07

niedziela, 10 kwietnia 2011

Weezer - Death to False Metal

Zespół, który poznałem wieki temu za sprawą (bardzo fajnego zresztą) kawałka Hash Pipe. Ale jakoś nigdy ich wielkim fanem nie byłem. Oczywiście, mieli dobre i bardzo dobre kawałki... Ale byli zespołem jednym z wielu. Takim, którego można sobie posłuchać raz na jakiś czas, ale na pewno nic więcej. W zeszłym roku wydali dwie płyty. I obie były zaskakująco dobre. Minimalnie bardziej podobała mi się Death to False Metal. Trochę dziwne, bo to płyta z złożona z odrzutów zgromadzonych przez lata działalności. Czyli powinno być słabo, albo najwyżej przeciętnie. A jest bardzo dobrze. Ta płyta ma naprawdę bardzo mało słabych stron. Kawałki takie jak Tuning up the radio, Losing my mind czy rozbujane i zabawne I'm a robot po prostu wymiatają. I don't want your love i Blowin' my stack też dają radę. Bardzo miłym akcentem jest cover Unbreak my heart. Hicior, który w ich wykonaniu nabiera zupełnie nowego wymiaru. Pozostałe utwory nieco słabsze, ale i tak fajnie się ich słucha. Cały album - tylko dziesięć utworów a tyle frajdy. Polecam.

OCENA: 8,1